» Blog » [opowiadanie] Prosta historia
13-02-2017 18:37

[opowiadanie] Prosta historia

W działach: Opowiadania | Odsłony: 59

Hubert postanowił wyjść do sklepu po bułki. Nawet nie wiedział ile po drodze może go spotkać niebezpieczeństw. Groźnie zaczęło być już na samym początku. Mieszkał w bloku na siódmym piętrze. Wyszedł z mieszkania i skierował się do windy. Wszyscy wiedzą jak niebezpieczne są windy. Czasami jest awaria i nie jeżdżą. Człowiek otwiera drzwi, nie zauważa braku windy, wpada do szybu i nie ma człowieka. Albo psują się w samym środku jazdy stwarzając więzienie dla nieszczęsnych ofiar,  które muszą wzywać pomocy. Albo zrywa się lina i winda z wielkim hukiem spada w dół wraz z pasażerami.

Hubert wsiadł do windy niefrasobliwie nucąc piosenkę. Nacisnął przycisk  by zjechać na parter. Patrzył jak zmieniają się światełka. Siódme piętro. Szóste. Winda sunęła powoli, trochę dziwnie skrzypiąc. Piąte, czwarte, trzecie. Hubert zaczął rozmyślać czy wyłączył gaz na kuchence pod gotującą się zupą. Chyba tak, przecież zawsze wyłącza. Ale z drugiej strony robi to tak automatycznie, że już o tym nie pamięta. Będzie poza domem sporo czasu, to może być groźne jeśli zapali się garnek i ogień rozejdzie się po całym mieszkaniu.

Tymczasem winda zatrzymała się na parterze. Jechać czy nie jechać z powrotem? Pomyślał Hubert Chyba wyłączyłem. Pójdę po te bułki.

Wyszedł z klatki schodowej i zobaczył pod blokiem na ławeczce grupkę podpitych młodych ludzi kryjących się z piwem. Krzyczeli do siebie a co drugie słowo było na K, P albo S. Nie wiadomo co takim do głowy strzeli. Pomyślał Hubert. Mogą nic nie zrobić. A mogą być agresywni dla niewinnych przechodniów po prostu z nudów. Pomyślał jak się zachować. Jeśli spróbuje ich ominąć szerokim łukiem mogą dojść do wniosku, że się boi. Zobaczyć w nim łatwą ofiarę i pójść za nim. Jeśli przejdzie blisko  nich, również narażony jest na atak. Było ich za dużo by sobie z nimi poradził a uciekać nie było za bardzo dokąd. Postanowił przejść blisko nich.

Szedł w miarę szybkim krokiem. Nie za szybkim by nie pokazać że się stresuje. Z drugiej strony za bardzo się obawiał być długo w pobliżu by iść wolno. Był wyprostowany. Chciał wyglądać w miarę pewnie siebie by nie sprawiać wrażenia łatwego celu. Patrzył prosto przed siebie. Nie spuszczał wzroku, ale wiedział by nie spoglądać pijącym w oczy bo to prowokuje agresję. Przyglądali mu się przez pewien czas. Potem zajęli się sobą. Przeszedł bezpiecznie.

Szedł przez swoje osiedle. Betonowe bloki. Przystrzyżone trawniki poprzecinane przez chodnik. Nagle zauważył zagrożenie. W oddali szedł bardzo umięśniony obcięty na łyso mężczyzna. Obok niego bez smyczy biegał pies rasy pitt bull, bez smyczy i kagańca. Jeśli nie spodobam się temu psu. Pomyślał Hubert. W najlepszym wypadku mocno mnie pogryzie. Wątpię by ktoś zdołał powstrzymać tę bestię przed atakiem. Jest za szybka i za silna, jej pan nie zdąży nawet dobiec.

Pies zobaczył Huberta i zaczął biec w jego stronę. Nie merdał ogonem. Nie wystawiał jęzora. Po prostu biegł. Hubert przypomniał sobie, że nie można psom patrzeć w oczy by ich nie prowokować. Zupełnie jak niektórym ludziom. Pies dobiegł do niego i zaczął go obwąchiwać. Hubert szedł powoli w swoim kierunku.

- Nie wolno Brutus! – krzyknął właściciel psa, lecz ten nie przestawał obwąchiwać Huberta. Nagle SZCZEKNĄŁ. Hubertowi włosy zjeżyły się na głowie. Nawet jak pies byłby za płotem nie podobałoby mu się, że szczeka. A ten był tuż przy jego nodze.

POWIEDZIAŁEM NIE WOLNO! DO NOGI – Krzyknął stanowczo właściciel. Pies powoli wracał do swego pana, oglądając się na Huberta.

- Przepraszam pana bardzo – powiedział łysy.

- Nic się nie stało – odpowiedział Hubert i ruszył w stronę sklepu.

Doszedł do ulicy, którą musiał przejść. Na osiedlu niby nie ma dużego ruchu, ale zawsze trzeba być uważnym. Większość ludzi nie ginie w atakach terrorystycznych. Większość ludzi ginie w wypadkach komunikacyjnych. A najbardziej narażeni na niebezpieczeństwo są delikatni  przechodnie nie mający szans w zderzeniu z wehikułem. Przy przejściu nie było świateł. Takie przejścia są najgorsze. Hubert rozejrzał się. Wiedział, że w tych okolicach młodzi gniewni lubili szarżować z pełną prędkością swoimi samochodami tak jakby byli nieśmiertelni. Nikt nie jechał. Hubert szybkim krokiem przeszedł na drugą stronę ulicy.

W końcu dotarł do sklepu. Zamiast małego osiedlowego sklepiku był to duży supermarket. A tam znowu zmienił się układ półek. Hubert wiedział, że co jakiś czas w sklepie zmieniają rozkład sali. Nie wiedział tylko po co. Przez ten zabieg, żeby znaleźć bułki, będzie musiał ich poszukać i przejść przez ten cały labirynt i najprawdopodobniej skusi się na kupno jakiegoś dodatkowego produktu.

Wyruszył na poszukiwania. Nagle zauważył herbatę. W sumie, w domu nie ma chyba jej za dużo. Przyjrzał się, którą wybrać. I tu natrafił na kolejną pułapkę. Najdroższe produkty zawsze wystawia się na półkach na wysokości oczu, by było najłatwiej po nie sięgnąć. Te tańsze są poukrywane na dole i na górze. Hubert wziął najbardziej kosztowną Earl Grey.

W supermarkecie grała przyjemna muzyka. To go rozluźniło. Kupił jeszcze parówki, bekon, mleko, ser, chipsy, colę i proszek do prania. W końcu dotarł do bułek. Wziął cztery, tak jak zaplanował. Ruszył do kasy. Tam napotkał kolejkę. Długą kolejkę. Ile życia umyka mi w kolejkach, pomyślał Hubert. Nareszcie doczekał się momentu, kiedy miał zapłacić. Sięgnął po portfel… i go nie znalazł.

- Nie wziąłem?! Nie możliwe!

Zaczął gorączkowo obszukiwać ubranie. Nie chciał się wracać taki kawał a potem znowu pokonywać całą drogę. Nagle jest! Coś było w drugiej kieszeni spodni. Tak! To portfel. Zawsze trzymał go w prawej kieszeni, więc jak go tam nie znalazł był przekonany, że go zapomniał. A po prostu przełożył go wyjątkowo do drugiej. Uspokoił się trochę i zapłacił.

W końcu osiągnął swój cel. Kupił bułki. Co prawda kupił jeszcze herbatę, parówki, bekon, mleko, ser, chipsy, colę i proszek do prania. Ale przecież tego potrzebował. Teraz mógł wracać do domu ze swą zdobyczą.  Miał tylko nadzieję, że nie spotka już psa. Ani podpitej młodzieży. I modlił się w duszy, żeby ten gaz na kuchence w domu był wyłączony.

1
Notka polecana przez: Eliash
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Eliash
   
Ocena:
+1

Fajnie napisane i przyjemnie się czytało, ale już w połowie drugiego akapitu dało się zgadnąć dalszy przebieg opowiadania prawie w całości, a to dość istotna wada.

Poza tym bohater miał świadomość czemu market zmienia rozkład półek, skoro kilka zdań później uznaje, że pokonując ten labirynt będzie zmuszony kupić coś więcej.

14-02-2017 00:37
Johny
   
Ocena:
0

Dzięki za informacje zwrotną. To z układem półek - źle to opisałem bo przeskoczyłem za szybko z myśli bohatera na wszechwiedzącego narratora. Powinienem to jaśniej zrobić.

16-02-2017 18:49

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.