» Blog » [opowiadanie] Algorytm miłości.
21-02-2018 23:47

[opowiadanie] Algorytm miłości.

W działach: opowiadania | Odsłony: 124

Kuba był prawie zadowolony ze swego życia. Miał bardzo dobrą pracę, był informatykiem. Niemal spłacił mieszkanie, podczas gdy jego rówieśnicy będą wisieć na szubienicy, zwanej kredyt, przez trzydzieści lat. Co niedziela spotykał się z kumplami i grali w planszówki, bądź rpg, w zależności od humoru. Do szczęścia brakowało mu tylko jednego. Nie, nie dziewczyny. Sony PlayStation 4.

Właśnie przyszedł do sklepu ją kupić. Na sam jej widok poczuł przyjemny dreszczyk. Rozmarzył się, wyobrażał sobie, co będzie robił, gdy już ją zdobędzie. Gdy znajdzie się z nią sam na sam w mieszkaniu. Oj tak, tej nocy na pewno nie będzie spał. Ujął ją delikatnie dłońmi, pogładził czule i zabrał konsolę do kasy.

I wtedy w sklep uderzyła kometa. A przynajmniej Kuba tak się poczuł, gdy zobaczył kasjerkę. Wszystko wokół płonęło, a najbardziej jego wnętrze. Skumulowana w ciele energia pozwoliłaby mu wystartować na księżyc, wrócić na ziemię i jeszcze by jej zostało do okrążenia globu trzynaście razy. Wydawało się, że kasjerka wygląda przeciętnie. Ot koleżanka z sąsiedztwa. Ale w jej oczach można by się utopić, a promienisty uśmiech, oślepiał, na pewno miała zakaz słuchania dowcipów podczas jazdy samochodem.

- Ten tego, no, ja chciałbym. To znaczy… - powiedział Kuba, nie mogąc patrzeć prosto w słońce.

- Kupić konsolę? Na PlayStation 4 są świetne gry, naprawdę polecam.

Sposób w jaki wymówiła „PlayStation 4”. Nawet zespół Behemoth nie tworzy tak pięknej muzyki.

- Tak. Kupić konsolę. To znaczy nie. To znaczy, tak, to ile płacę?

Kasjerka podała cenę. Kuba zapłacił.

- Zapraszamy ponownie do naszego sklepu.

Niemożliwe! Naprawdę niemożliwe! Zaprosiła go! Może się jej podoba?

- Do, do widzenia. - Odwrócił się. Gdy szedł do drzwi, omal się nie potknął o szczątki komety. I chyba przypalił trochę ubranie.

Jeszcze tego samego dnia Kuba spotkał się z najlepszym przyjacielem, Jurkiem. Musiał z kimś pogadać o ostatnich wydarzeniach. Nie codziennie kometa uderza w sklep.

- Stary, zakochałem się  - powiedział Kuba.

- Jak długo znasz tę dziewczynę?

- Widziałem ją może przez dwie minuty.

- Zapomnij o niej, jesteś zauroczony. To tylko neuroprzekaźniki w twoim mózgu szaleją.

- Nie mogę przestać o niej myśleć.

- Mówiłem, neuroprzekaźniki. Tak naprawdę nic nie wiesz o tej dziewczynie. Może jest maniakalną morderczynią, która trzyma swoich byłych zakutych w łańcuchy w piwnicy. Albo gorzej, nie lubi Warhammera.

- Nie to niemożliwe, ona taka nie jest. Czuję to. To niemożliwe, żeby nie lubiła Warhammera.

- Stary, zauroczenie to choroba. Czytałeś Romeo i Julię? To było ostrzeżenie! Dopiero później ludzie doszli do wniosku, że kilka trupów w imię koktajlu chemicznego w mózgu, to świetny pomysł na życie.

- Proszę pomóż mi, jak mam do niej zagadać?

- Ech… beznadziejny przypadek. Po prostu podejdź do niej i powiedz cześć. Ale dla ciebie to będzie niewykonalne, nie myślisz racjonalnie.

- Więc co mam zrobić?

- Spotkaj się z dziesięcioma innymi kobietami. Zobaczysz, że są inne oprócz niej. Być może w ogóle o niej zapomnisz. A na pewno trochę wyluzujesz, nabierzesz doświadczenia i łatwiej ci będzie rozmawiać.

- Chcę się spotykać tylko z nią.

- Więc idź i niech zeżre cię stres i jąkanie.

Rozsądek mówił Kubie, by posłuchać Jurka. Serce nie mówiło, serce krzyczało, by pobiec do sklepu teraz, zaraz, natychmiast z kwiatami. Lecz po ostatniej wypowiedzi przyjaciela do dyskusji dołączył strach. Strach przed odrzuceniem i utratą tej dziewczyny na zawsze.

- Dobrze, spróbuję spotkać się z innymi. Jeśli to ma mi pomóc ją zdobyć.

Powiedziała ta część Kuby, która bała się konfrontacji marzeń z rzeczywistością.

Jeszcze tego samego wieczoru nasz bohater zarejestrował się na popularnym portalu randkowym. Jako informatyk nie wyobrażał sobie innego sposobu na poznawanie dziewczyn niż cybernetyczny. W popularnych klubach nie grali Behemotha. A w barach bywało za dużo jednorożców. Jeśli chodzi o miłość, Kuba miał zadziwiającą zdolność usprawiedliwiania swoich lęków, a że czuł opory przed podrywaniem kobiet w barach, jednorożce były dobrą wymówką, jak każda inna.

Gdy zarejestrował się na portalu, jak powiedział niegdyś Bolesław Wieniawa-Długoszowski, przed wjazdem na koniu na pierwsze piętro hotelu Bristol,  „skończyły się żarty, zaczęły się schody”.

Profile kobiet na początku wydawały się różnorodne, ale już po pierwszej godzinie zaczynały się pojawiać schematy. Jednym z nich była normalna dziewczyna. Normalna dziewczyna miała w profilu zdjęcie i opis „Jestem normalną dziewczyną”. Normalnych dziewczyn na portalu było mało.

Innym schematem była dziewczyna Shrodingera. Jej opis wyglądał mniej więcej tak: Jestem miła, ale wredna, lubię imprezy, ale też siedzieć w domu, najbardziej lubię psy, ale też koty. Czasami ta wersja miała formę wiersza typu: Jestem ogniem, ale też wodą, jestem wiatrem, ale też ziemią, jestem schabowym, ale też kotlecikiem sojowym.

No i były ulubione dziewczyny Kuby. O wysokich wymaganiach. Zaczynały się od tych, które pisały: „Jeśli nie akceptujesz mnie, kiedy jestem najgorsza, nie zasługujesz na mnie, kiedy jestem najlepsza”. A kończyły na takich, które w wymaganiach co do partnera pisały wzrost co do centymetra, kolor włosów i numer buta.

Dzień w dzień Kuba wysyłał wiadomości do dziewczyn na portalu. Odkrył, że takie randkowanie to jedna z najbardziej kapitalistycznych form zawierania znajomości. Po pierwsze wysyłał dziesiątki wiadomości, a otrzymywał tylko kilka odpowiedzi. Czuł się, jakby był telemarketerem, który dzwoni do setki klientów, by zrobić jedną sprzedaż. Z pewnością handlowcy mieli tutaj przewagę. Po drugie zauważył, że przeglądając wszystkie profile, czuje się, jakby nie patrzył na ludzi tylko na produkty w katalogu z supermarketu. Ta ma ciekawy opis, warto by kupić, ta ma nudny, pomijamy, ta ma fajne zainteresowania, bierzemy, ta nie ma zdjęcia, zignorować ją. Równie dobrze zamiast dziewcząt mogłyby tam być reklamy węża ogrodowego, albo kosiarki do trawy.

Wytrzymał tak trzy miesiące. W tym czasie spotkał się z trzema dziewczynami. Rozmawiał z nimi bez emocji. Nie był zainteresowany. Nie mógł zapomnieć o kasjerce. Dla niego miłość była dziwnym uczuciem, które nie potrzebowało drugiego człowieka. Wystarczyła wyobraźnia. Dziwnym trafem w marzeniach kasjerka zawsze była ideałem, a przebywanie z nią czystą radością. Jakoś nigdy nie wyobrażał sobie jej, jak karze mu naprawić cieknący kran, wypomina, że znów idzie się spotkać z kumplami, czy zabrania rozrzucać skarpetek po pokoju.

Pewnego dnia przechodził obok sklepu, w którym pracowała. Przypadek? Nie sądzę. Postanowił wpaść, by chociaż ją zobaczyć. Wszedł, rozejrzał się, pomyślał, że skoro już tu jest, to  kupi sobie nową grę. Gdy podszedł do kasy, ogarnęło go przerażenie. Za ladą siedział gruby facet w koszulce supermana. Nigdzie nie było kasjerki. Może już tu nie pracuje? On tracił czas na inne dziewczyny, a ona odeszła i już nigdy jej nie zobaczy.

- Przepraszam bardzo. Czy pracuje tutaj wciąż taka jedna dziewczyna?

Sprzedawca uśmiechnął się znacząco.

- Przykro mi, proszę pana, już żadne dziewczyny już tu nie pracują.

Był załamany. Nigdy jej nie znajdzie. Dlaczego, ach dlaczego posłuchał Jurka.

I wtedy otwarły się drzwi do sklepu. Gdy się obejrzał, rozstąpiła się ziemia i lawa wypełniła całe pomieszczenie paląc i niszcząc meble. Tak to była ona!

- Hej Hubert, zapomniałam mojego ulubionego kubka.

Chciał zagadać, chciał powiedzieć cokolwiek, wyksztusić to z siebie. Rozmowa z dziewczynami z portalu była jak spacerek po parku. Rozmowa z dziewczyną, na której tak bardzo mu zależało, której pragnął i jednocześnie był przerażony że ją utraci, była jak spacer po parku podczas szalejącego huraganu.

- Cześć… - zaczął.

- Cześć. My się znamy?

- Tak. Właściwie to nie. Przepraszam, trochę się stresuję, chciałem tylko powiedzieć, że jesteś urocza.

Jej twarz rozpromienił cudowny uśmiech.

- Och! Dziękuję!

Kolana miał jak z waty, w tej chwili nie liczyło się to, co było wczoraj, nie liczyło się to, co będzie jutro, ważne były tylko dwie rzeczy, to że udało mu się zagadać i to że kupi sobie nową grę.

 

Komentarze


Paweł Jakubowski
   
Ocena:
0

Hmm... mam mieszane uczucia. Podobał mi się fragment o typach dziewczyn na portalach randkowych, ale trochę nijakie to opowiadanie (albo ja nie wychwyciłem pointy). Popracowałbym nad nim, bo mam wrażenie, że ma potencjał, tylko sam nie wiem, w którą stronę bym poszedł. W sumie to nie wiem, czy moje uwagi cokolwiek Ci podpowiedzą :)

Edit: Chyba doznałem olśnienia. Może to tylko kwestia mojej interpretacji, ale wg mnie powinieneś opisać te spotkania z dziewczynami z portali. Po pierwsze, opowiadanie idzie jakoś tak za szybko wg mnie. I wcale nie chodzi o to, że jest krótkie. Raczej o to, że traktuje pewne sprawy po łebkach. Po drugiej mógłbyś zestawić brak emocji (czy mniejsze emocje) przy spotkaniu z "randomową" dziewczyną z wielkimi emocjami towarzyszącymi bohaterowi przy spotkaniu z TĄ dziewczyną. Tak czy inaczej podoba mi się zakończenie - strasznie drażni, ale to dobrze :P bo nie odpowiada na pytanie, raczej właśnie je zadaje. Czy spotykać się na spokojnie z różnymi dziewczynami i nie doświadczać takich emocji, czy właśnie iść za głosem serca i "cisnąć" w TĄ dziewczynę - ryzykując ogromną gorycz po odrzuceniu, ale i wielką radość z powodu jednego jej uśmiechu. Skonfrontować swoje marzenie z rzeczywistością, czy spróbować odpuścić? I teraz jestem ciekawy czy mój odbiór opowiadania jest zgodny z intencją autora? :) Będę ciekawy Twojej odpowiedzi.

22-03-2018 18:52
Henryk Tur
   
Ocena:
0

"Kuba był prawie zadowolony ze swego życia. Miał bardzo dobrą pracę, był informatykiem. Niemal spłacił mieszkanie, podczas gdy jego rówieśnicy będą wisieć na szubienicy zwanej kredyt przez trzydzieści lat. Co niedziela spotykał się z kumplami i grali w planszówki, bądź rpg. W zależności od humoru. Do szczęścia brakowało mu tylko jednego. Nie, nie dziewczyny, Sony PlayStation 4." - interpunkcja leży i kwiczy już na początku, więc resztę odpuszczam.

23-03-2018 10:08
Johny
   
Ocena:
+1

Hej Trogradczyku. Uważam, że część piękna czytania, polega na tym, że każdy może daną opowieść odebrać na swój indywidualny sposób. Nie chcę psuć zabawy mówiąc która wersja jest prawdziwa.

Tym niemniej muszę powiedzieć, że twoja interpretacja sprawiła mi wielką radość. To daje wielką satysfakcje jeśli ktoś zastanawia się nad twoim dziełkiem i dzieli z tobą swoimi przemyśleniami. Pomysł z uwypukleniem spotkań "na luzie" bardzo dobry. Myślę, że dużo by wniósł.

Twoja pierwsza uwaga również jest bardzo cenna. Jeśli na pierwszy rzut oka opowiadanie jest nijakie, to bardzo ważny sygnał. Nie mówię, że od razu wszystko musi wyglądać jak wciągający thriller, ale może za słabo opisałem konflikt wewnętrzny bohatera, może było za mało trudnych ciekawych wyborów i akcji. Czegoś co by zainteresowało. Nad tym wszystkim można popracować.

@ Henryku. Dziękuje za szczerą opinię. Po twoich uwagach na temat wcześniejszych tekstów strona o przecinkach widnieje w ulubionych w mojej przeglądarce. Przyznaję jednak, że wciąż robię błędy i niektóre sytuację językowe sprawiają mi trudności. Postarałem się trochę poprawić ten akapit, nie do końca jestem pewien czy ok, ale mam nadzieję, że będzie lepiej.

23-03-2018 22:00

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.