» Blog » [Opowiadanie] Gdybym tylko
03-08-2017 22:17

[Opowiadanie] Gdybym tylko

W działach: opowiadania | Odsłony: 152

Heniek był tak nieśmiały, że gdyby był super bohaterem jego mocą byłaby niewidzialność. Właśnie snuł się po korytarzu szkolnym, z głową spuszczoną w ziemię, od czasu do czasu rozglądał się nerwowo czy nie idzie ktoś silniejszy od niego, czyli prawie każda osoba w tym budynku. Właśnie z naprzeciwka szła Joasia ze świtą koleżanek. Najpiękniejsza blondynka jaką znał. Bał się jej spojrzeć w oczy. Po prawdzie bał się w ogóle na nią spojrzeć. Jeszcze pomyśli że mu się  podoba. Nie miał szans u takiej dziewczyny.

Kontynuował podróż do klasy, gdy uaktywnił się  zmysł kłopotów.

- Siema kocie! – Zagadał Czarny Darek. Kilku wyrostków otoczyło Heńka.

- Cz cz cz cześć.

- Nudzi nam się kocie!

- Przepraszam, nie chciałem.

- Postanowiliśmy, że zrobimy coś pożytecznego – kontynuował Darek – popracujemy społecznie: wyczyścimy kible.

- Nie… proszę…

- Czyżbyś się sprzeciwiał?

- Nie, ja tylko.

- Dobrze, to chodźmy przysłużyć się szkole. Ty będziesz czyścił szczoteczką do zębów a my będziemy się męczyć patrząc.

Heniek nienawidził szkoły. Nienawidził nauczycieli którzy nie dawali mu żyć na lekcjach. Nienawidził uczniów, którzy go gnębili na przerwach. Ale przede wszystkim nienawidził siebie. Za to, że nie umiał się postawić. Za słabość. Każde takie wydarzenie sprawiało, że czuł się przegrany.

„Gdybym tylko był bardziej popularny” myślał.

„Gdybym był bardziej wysportowany”

„Gdybym tylko był bardziej inteligentny”

„Gdybym miał więcej odwagi”.

Tymczasem musiał iść do szkoły. W głowie miał tyle czarnych myśli, że ledwo widział drogę. Może przez to zderzył się z cyganką.

- Hej mały, powróżyć ci?

- Nie dziękuję proszę pani.

Cyganka nie zrażona wyciągnęła karty.

- Widzę, że jesteś osobą która boi się wielu rzeczy jednocześnie w środku jest bardzo odważna.

Drogi czytelniku jeśli chcesz komuś powróżyć powiedz danej osobie dwie przeciwstawne rzeczy. Lubisz przygody ale jednocześnie cenisz sobie spokój. Lubisz się śmiać ale potrafisz być poważny. Jesteś oszczędny ale  hojny dla przyjaciół. Sęk w tym że takie rzeczy można powiedzieć o każdym więc każdy będzie zafascynowany tym „jak dobrze go znasz”. To się nazywa zimny odczyt (cold reading). Nic dziwnego, że oczy Heńka stały się wielkie jak pięć złotych.

- Czy możesz mi powiedzieć na ten temat więcej? – zapytał.

- Wiem jak uwolnić twój potencjał. Jak zapewnić ci sukces, szczęście i powodzenie którego pragniesz.

Heniek słuchał jak zaczarowany.

- Mam dla ciebie, coś co pozwoli ci pokonać wszystkie przeciwności. Spójrz, ten medalik, wygląda zwyczajnie ale jest magiczny. Należał do króla cyganów i przez całe życie zapewniał mu szczęście powodzenie i dobrobyt. Dzięki niemu staniesz się silny, odważny, inteligentny a los będzie ci sprzyjał.

- Co mam zrobić żeby go dostać?

- Ile masz przy sobie pieniędzy?

- 50 zł to moje ostatnie oszczędności.

- Jak się domyślasz ten medalik kosztuje fortunę. Może być wart nawet milion. Ale karty mi powiedziały że jesteś dobrym człowiekiem i twoim przeznaczeniem jest wykorzystać go w słusznym celu. Wezmę za niego jedynie 50 zł.

- Proszę oto pieniądze.

Cyganka podała Heńkowi miedziany medalik z Matką Boską.

- Noś go zawsze na szyi a udzieli ci mocy.

Heniek był wniebowzięty. Z głową uniesioną do góry, radosnym krokiem, niemal biegł do szkoły. Nareszcie wszystkie problemy miały się skończyć. Pierwszą lekcją był wf. Nasz bohater nie znosił zajęć z wychowania fizycznego. Zawsze wtedy grali w kosza a on kompletnie sobie z tym nie radził. Nie umiał rzucać. Nie umiał kozłować. No ale dziś miał medalik króla cyganów. Dziś będzie inaczej.

Zaczęli grać!

- Podaj – krzyczał Heniek, chcąc wypróbować nowe umiejętności. Koledzy byli zdziwieni jego entuzjazmem. Ktoś mu podał piłkę i natychmiast tego pożałował. Nasz heros stracił ją szybciej niż czytelnik przeczyta „zupełnie, wcale ,totalnie, w ogóle, ani trochę, nie umiem grać w kosza”. Kumple przestali mu podawać piłki i wydawało się, że wszystko będzie jak na każdym poprzednim meczu. Heniek jednak się nie poddawał. Głęboko wierzył w moc medalika.

Nie umiał kozłować. Wymyślił inny sposób by być pożyteczny. W szkolnej drużynie koszykówki wszyscy chcą być gwiazdami. Wszyscy chcą mieć jak najdłużej piłkę i zdobyć jak najwięcej punków. Za to nikt nie chce pomagać w obronie. Heniek postanowił wypełnić tę lukę. Zaczął biegać za posiadającymi piłkę i próbował  ją odebrać. Był niczym cień. Niczym wredny komar. Podążał za nimi niczym sępy za śmiercią. Nie był mistrzem w odbieraniu piłek, ale potrafił napsuć przeciwnikom krwi. Zauważył to kapitan jego drużyny.

- Heniek! Pilnuj Dużego i nie daj mu dojść do piłki!

Od razu wykonał polecenie. I parę sekund później przechwycił podanie. Wiedział że nie umie kozłować, więc szybko rzucił do kolegi, ten błyskawicznie podał następnej osobie która trafiła za trzy punkty!

Zbliżał się koniec meczu. Wygrywali jednym punktem. Duży był przy piłce, kozłował, robił zwody i starał się zgubić swój cień, swojego komara. Przedostał się pod kosz skoczyli jednocześnie, zderzając się w powietrzu. Spadli na parkiet szarpiąc się między sobą. W tym samym momencie spojrzeli na kosz do którego nie wpadła piłka. Sędzia odgwizdał koniec meczu! Wygrali!

Po wszystkim kapitan przyszedł pogratulować Heńkowi najwspanialszego występu ze wszystkich jakie miał.

Na przerwie  nasz bohater szedł jakby był o kilka centymetrów wyższy. Prosto przed siebie.

- Siema Kocie – zagadał Czarny Darek.

Tym razem patrzył swemu prześladowcy prosto w oczy.

- Nie mam ochoty z tobą gadać.

- Hahaha słyszeliście chłopaki? Jaki ostry się zrobił! Czyn społeczny go utemperuje.

Heniek nie czekał, kopnął Darka z całej siły w krocze a potem rzucił się na kolejnego prześladowcę z pięściami. Reszta bandy zareagowała błyskawicznie, ruszyli na napastnika wszyscy jednocześnie. Heniek kopał, bił i szarpał. Wściekłość dodawała mu sił. Lecz nec  Hercules contra plures – i Hercules dupa gdy luda kupa. Powalili go i skopali.

Do klasy dotarł pobity, obolały i szczęśliwy.

Mimo, że to była matematyka. Miał nauczyciela sadystę. Takiego co lubi brać do odpowiedzi upatrzone ofiary i długo się nad nimi znęcać aż w końcu popełnią błąd i dostaną pałę. W klasie zalegała absolutna cisza. Nikt nie chciał się narazić Terminatorowi. Wydawało się, że uczniowie przestali oddychać. Sprawdzał obecność. Dźwięk nazwisk przypominał szczęk łańcucha więziennego.

Nauczyciel skończył czytać listę. Powoli z namaszczeniem rozejrzał się po klasie. Wszyscy wiedzieli co to znaczy, szuka celu. Wszyscy odwracali wzrok, tylko Heniek patrzył mu prosto w oczy. W myślach powtarzał „Dalej, wybierz mnie, zrób mi tę przyjemność”.

Ich spojrzenia się spotkały. Przez chwilę uczeń nabrał wątpliwości.

- Aleksandra Nowak. Do odpowiedzi – wydał wyrok Terminator.

Wydawało się, że cała klasa odetchnęła z ulgą.

Pierwsze pytanie.

Odpowiedziała.

Drugie pytanie.

Odpowiedziała.

Trzecie pytanie.

Odpowiedziała.

Czwarte pytanie.

Pomyłka.

- Siadaj, jedynka.

- Proszę pana to niesprawiedliwe! – Heniek wstał.

Na wszystkich w klasie padł blady strach. Uczniowie nie wiedzieli czy mają siedzieć, schować się pod ławką czy w ogóle uciekać z klasy.

- Terminator spojrzał zimnym wzrokiem na Heńka.

- To niesprawiedliwe, ona na większość pytań odpowiedziała dobrze!

-  Jak będziesz na moim miejscu będziesz wydawał oceny.

- Tylko 1 z czterech pytań było źle, pan się nie zna na matematyce.

- Dość! Na jutro niech przyjdą twoi rodzice. Teraz siadaj!

Coraz bardziej zaczynało mu się to podobać. Nie spodziewał się, że będą się dziać takie cuda. Gdy wychodził na przerwie koledzy i koleżanki gratulowali mu odwagi.

- Dobrze mu powiedziałeś.

- Ale jesteś kozak.

- Chciałbym być taki jak ty.

Szedł na następną lekcję, gdy zobaczył ją. Joasię, z włosami ze złota. Była sama. Podszedł do niej i lekko zestresowany zagadał.

- Cześć. Pewnie dużo osób ci to mówi, ale uważam, że jesteś najpiękniejszą dziewczyną w tej szkole. Nazywam się Heniek.

Wyciągnął dłoń na powitanie.

Spojrzała na nią jakby to była dłoń trędowatego. Wywróciła do góry oczami a na twarzy pojawił się wyraz pogardy.

- Nie masz u mnie najmniejszych szans. Spadaj.

- Chciałem być  miły. Ale jak nie chcesz się poznać nie będę nalegał.

Odwrócił się na pięcie i poszedł.

Joasia przez chwilę się zawahała.

Tymczasem on czuł się niczym Bóg. Jeszcze nigdy w życiu nie zrobił czegoś takiego. Pokonał swoją nieśmiałość! Czuł się jak podczas skoku na spadochronie – po wielkim strachu na wysokości przyszło gigantyczne odprężenie i radość po lądowaniu. Czuł się przepełniony mocą i entuzjazmem. Czuł że może zrobić wszystko.

I wtedy spotkał wysokiego nauczyciela, który podał mu magiczny medalik króla cyganów. Sznurek był przerwany.

- Witaj Heniek, zgubiłeś to podczas lekcji WueFu.

2
Notka polecana przez: ThimGrim, TO~
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Exar
   
Ocena:
+1

haha, spoko opowiadanie.

04-08-2017 06:45
Johny
   
Ocena:
0

Dzięki :).

04-08-2017 18:15
ThimGrim
   
Ocena:
0
Ej, ale król Cyganów to chyba w pierdlu siedzi, bo medaliki z Matką Boską sprzedawał metodą na wnuczka...
19-08-2017 10:11
earl
   
Ocena:
+1

Za to w Rumunii mają cesarza.

19-08-2017 12:37

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.