O pewnym smoku
W działach: Zostać pisarzem, raport | Odsłony: 446Przez cały tydzień codziennie czytałem przez 20 minut. W następnym tygodniu zwiększam czas do 30 minut dziennie. Tymczasem zamieszczam wynik jednego z ćwiczeń na kursie creative writing. Jest to za krótkie by wysłać do redakcji więc akurat nadaje się na bloga.
Napisz opowiadanie na 2500 znaków, na dowolny temat, nie dbając o żadne reguły. Po prostu pisz, co ci do głowy przyjdzie, baw się dobrze i dbaj tylko o to, żeby był bohater, który się porusza, i żeby była jakaś akcja. Po napisaniu odłóż tekst na godzinę lub dwie. Potem usiądź do niego i na czerwono zaznacz wszystkie błędy, które dostrzegasz. Następnie napisz to opowiadanie jeszcze raz, tym razem starając się zmieścić w 1800-2000 znaków. Do oceny wyślij drugą wersję.
Dawno temu w odległej krainie grasował smok. Do zamku ściągali zewsząd rycerze, którzy chcieli zgładzić potwora. Zapłatą za to była ręka królewny i pół królestwa.
- Powinniśmy wyruszyć wszyscy razem. – Powiedział Olivier Sprytny.
- A komu wtedy przypadnie nagroda? – zapytał Leif Szczęśliwy.
- Właśnie!!? Powinniśmy iść pojedynczo!! – zakrzyknął Paul Odważny.
- Nie lepiej zostawić stwora w spokoju? – zapytał Todd Tchórzliwy. Ale wszyscy go zignorowali.
- Zrobimy tak. – powiedział Olivier – stawimy się wszyscy pod jaskinią smoka. A potem będziemy atakować go pojedynczo aż bestia padnie ze zmęczenia, albo skończą się rycerze.
- Ja chcę być pierwszy!! – Paul nie mógł się obyć bez wykrzyknika.
- Ja chcę być ostatni – powiedział Todd.
- Losujmy – Zaproponował Leif.
- To jest chyba jedyna uczciwa metoda – westchnął Olivier.
Pociągnęli słomki. Pierwsze miejsce wylosował Todd.
Nazajutrz tłumy zgromadziły się w odległości kilometra od smoczego leża. Todd, trzęsąc się ze strachu, jechał w kierunku swojego przeznaczenia.
- Jest tu kto!? – zawołał gdy dotarł na miejsce.
Odpowiedziała mu cisza przerywana kapaniem wody.
- Chyba nie ma. To może ja już pójdę.
IUUUUUUU, IUUUUUU, IUUUUUU włączył się alarm przeciwwłamaniowy.
- O cholera! – zakrzyknął Tchórzliwy. Nie zdążył jednak uciec bo smok już nadbiegł.
- Kto mnie niepokoi?
- Jjjja. Todd Tchó… ee znaczy Przerażający.
- Znajdujesz się na terenie prywatnym. Mów czego chcesz albo wezwę odpowiednie władze.
- Nie bierz tego do siebie. Mam cię zabić.
- Czyżbym ostatnio nie zapłacił jakichś rachunków?
- Nie to nie tak…
- Wydaje mi się, że zawsze płacę na czas. A może to podatki. Przyznaję, że mogłem się pomylić, ostatnio zjadłem swojego księgowego.
- Nie, po prostu jesteś smokiem.
- Ależ to dyskryminacja!
- Przykro mi.
- No dobrze. Ale skoro mamy walczyć, to potrzebna mi zbroja koń i lanca.
- Zbroja?
- Zawsze marzyłem by być rycerzem. Jednak nikt nie chciał mnie pasować. Wszyscy krzyczeli od razu „GIŃ”. Właściwie jesteś pierwszym rycerzem, z którym dłużej rozmawiam.
- Zaraz – w serce Todda wstąpiła nadzieja. – Więc chciałbyś być rycerzem i służyć tutejszemu królowi.
- Jasne.
- Ufff – odetchnął Todd. – Nie musimy walczyć.
Nie minęło piętnaście minut a Todd na grzbiecie smoka, wzbudzając powszechną panikę, wylądował na dziedzińcu zamku. Król ucieszył się z zamiaru bestii. Smok został rycerzem. I wszyscy żyli długo i szczęśliwie.