» Blog » [opowiadanie] Efekt cieplarniany
03-06-2018 22:36

[opowiadanie] Efekt cieplarniany

W działach: opowiadania | Odsłony: 85

[Pomoc przy korekcie: Finka]

- Kochanie, szybko, pakuj rzeczy!

- Suriwie, co się stało?

- Chcą nas zostawić na śmierć! Musimy się przygotować do ewakuacji.

- Uspokój się. Kto chce zostawić, co się dzieje?

- Mówili o tym w laboratorium. Świat Ann umrze. To efekt cieplarniany.

- Nie przejmuj się, przecież mówią o nim cały czas i jakoś jeszcze nikt od tego nie umarł.

- Właśnie o to chodzi. Obliczyli, że nie da się tego powstrzymać. Nie da się przekonać całej populacji, by się temu przeciwstawiła na czas.

- Przesadzasz.

- To nasza natura. Jesteśmy stworzeni, by zdobywać i walczyć o więcej, by przeżyć. Umiarkowanie do niej nie należy.

- Kochanie, oni na pewno wymyślą jakiś sposób.

- Stworzyli specjalny statek, który ma opuścić nasz świat w poszukiwaniu nowego domu. Zabierze tylko wybrańców. Reszta zostanie tu na pewną śmierć.

- Co chcesz zrobić?

- Zdobyć miejsce na tym statku. Dla mnie, dla ciebie i dzieci.

Tego samego dnia w laboratorium odbyło się tajne spotkanie pracowników z przedstawicielem rządowym.

-  Mam uwierzyć, że nasz świat jest skazany na zagładę?

- Tak, wasza urzędowość. Przez efekt cieplarniany.

Polityk zdawał się ważyć słowa.

- Przekażę tę wiadomość prezydentowi.

To mówiąc, pożegnał się  z naukowcami. Gdy wyszedł z budynku, zatrzymał go Suriw.

- Wasza urzędowość, wasza urzędowość! Proszę poczekać!

- Uczony Suriw, czy wie pan coś więcej o tym projekcie?

- Tak. Ośmielam się zauważyć, że co najmniej połowa populacji na świecie uważa efekt cieplarniany za mit.

- Co pan chce przez to powiedzieć?

- Jeśli przyniesie pan wiadomość o końcu świata i panu uwierzą, wybuchnie panika. Jeśli nie uwierzą, co jest bardziej prawdopodobne, zostanie pan wyśmiany.

- Jak mówiłem, rozważymy to wszystko.

- Sugeruje, by pan nie przekazywał tej informacji. Zamiast tego proszę użyć swoich wpływów, by wspomóc finansowo nie projekt ewakuacyjny, a projekt podboju przestrzeni poza światem. Zasilając nas dotacją, proszę wspomnieć, bym to ja został szefem przedsięwzięcia. Załatwię miejsce na statku panu i pana bliskim.

Gdy Suriw wrócił do domu, nic nie wskazywało na nadchodzący koniec. Dzieci bawiły się w chowanego. Żona gotowała obiad. Może na dworze było trochę cieplej. Ale przecież to normalne, że temperatura się zmienia.

- Jest bardzo prawdopodobne, że będziemy mieli miejsce na statku.

- Suriw, ja nie chcę nigdzie lecieć.

- Aboroch, to jedyne wyjście!

- Skąd wiesz? W historii nauki było już wiele teorii, które się nie sprawdziły. Koniec nie jest pewny.

- Jestem uczonym. Wiem o czym mówię. Musimy się stąd wydostać.

- Nie. – Zaprzeczyła stanowczo. -  Tu jest dom mój i moich dzieci. 

Mijały dni. Suriw został szefem projektu podboju przestrzeni poza światem. Nie był jednak szczęśliwy. Od dłuższego czasu próbował przekonać Aboroch do ewakuacji. Wszyscy wiedzą, że ostatnie słowa w kłótni między mężem a żoną, należą do mężczyzny. Brzmią one „Masz rację kochanie”. Używał wszelkich argumentów, nic to jednak nie dawało. Aboroch nie wierzyła w efekt cieplarniany, a podróż uważała za zbyt niebezpieczną.

W końcu musieli odbyć ostateczną rozmowę.

- Pod koniec tygodnia statek odlatuje.

- Co zamierzasz?

- Kochanie, leć ze mną. Proszę.

Nastała chwila ciszy. Była ona, niczym co godzinę upływające sekundy, przed wydaniem wyroku w sprawie najwyższej wagi. Czy sąd uniewinni oskarżonego? Czy skaże na śmierć w gorącym piecu umierającego świata?

- Suriw, kocham cię, ale uważam, że póki jest nadzieja, należy tu zostać.

Był zrozpaczony. Wiedział, że jej nie przekona. Wiedział, że ona zginie. A jeśli tak, cała ewakuacja nie miała sensu. Wahał się tylko przez chwilę.

- W takim razie ja też nie polecę.

Suriw czuł dziwną mieszankę emocji. Strach przed tym co się wydarzy. Radość, że do końca swoich dni będzie z rodziną. I smutek, że nie udało mu się ich uratować.

- Jutro odwołam swój udział w wyprawie.

Nie dane mu było jednak tego zrobić. Gdy tylko zaczęła się następna doba, ogłoszono stan wyjątkowy. W tym dniu świat Ann został wypełniony toksycznymi, zabójczymi substancjami, które unosiły się wszędzie. Miliony osób umierało od zanieczyszczeń i trucizn.  Brygady ratunkowe nie nadążały z wykonywaniem pracy. Wśród populacji wybuchła panika. Wszyscy byli przekonani, że oto nadszedł koniec, lecz nikt nie wiedział, co go spowodowało.

Widząc co się dzieje, Suriw, niemal siłą, zaciągnął żonę i dzieci do samochodu. Na ulicach panował kompletny chaos. Niektórzy starali się wydostać z miast.  Nikt nie zważał na przepisy drogowe. Siły porządkowe nie radziły sobie z sytuacją. Poruszanie się w tych warunkach wyglądało jak gra w rugby, w której najważniejsze były zderzaki i karoseria.

W końcu dotarli do laboratorium.

- Co się dzieje? – krzyknął Suriw.

- Reakcja świata na efekt cieplarniany.

- Jak?! Przecież to powinno się rozwijać powoli!

- Nie wiemy.

- Natychmiast zawezwać wszystkich odpowiedzialnych za projekt ewakuacyjny! Startujemy dzisiaj!

- Uczony Suriwie, nie jesteśmy jeszcze gotowi!

- Dzisiaj, powiedziałem!

Wezwano pilotów. Wezwano osoby wybrane do ewakuacji. Zupełnie przypadkowo byli to uczeni z laboratorium i ich bliscy. I jeden polityk, który załatwił dotację. Problemem było to, że nikt nie chciał zostać w wieży kontroli lotów, by wspomagać start. Statek mógł wyruszyć bez tego, był stworzony do eksploracji niezamieszkanych terenów. Ale było to o wiele bardziej ryzykowne.

Suriw z rodziną byli bezradni. Gdy włączano silniki, po prostu trzymali się za ręce.

- Mamusiu dokąd lecimy?

- Na wycieczkę kochanie.

- A kiedy wrócimy? Jutro byłem umówiony z kolegą

Aboroch popatrzyła na Suriwa.

- Miejmy nadzieję, że wkrótce.

Odliczanie się zakończyło. Statek wystartował. Opuścił Ann i wyruszył na poszukiwanie innego świata. Tymczasem w pewnym szpitalu na Ziemi, w tym samym czasie, rozmawiało dwoje ludzi.

- Panie doktorze, co z Ann?

- Przykro mi. Jej stan jest poważny. Ma bardzo wysoką temperaturę. To bardzo groźna choroba i może być zaraźliwa. Podaliśmy antybiotyk, dziewczyna walczy. Musimy być dobrej myśli.

1
Notka polecana przez: Exar
Poleć innym tę notkę

Komentarze


AdamWaskiewicz
   
Ocena:
0

Finał zbyt przewidywalny, biorąc pod uwagę imiona bohaterów.

04-06-2018 17:40
Henryk Tur
   
Ocena:
0

Interpunkcja niemal ok, ale
- Uczony Suriw, czy wie pan coś więcej o tym projekcie. - brak pytajnika

"Zawezwano pilotów." - to zdanie zgrzyta. "Wezwano" by spokojnie starczyło.

"nikt nie chciał zostać w wierzy" - nie wierzę, chodziło chyba o wieżę ? ;)

"w pewnym szpitalu na ziemi"  Ziemi
Koniec mnie zaskoczył. Tego się nie spodziewałem.

04-06-2018 18:43
von Trupka
   
Ocena:
0

Pomysł nawet ok, choć jak zwrócił uwagę AdamWaskiewicz, imiona były fatalnie dobrane. Dokuczało mi wykonanie - narracja zbyt szarpana, dialogi trochę zbyt drętwe, przejścia miedzy scenami zbyt gwałtowne (złagodziła by ten efekt choćby linia odstępu miedzy akapitami, żeby podkreślić ich odrębność). Dałoby radę wyszlifować ten tekst do czegoś całkiem niezłego. Ćwicz, zapowiada się nieźle.

04-06-2018 22:04
Johny
   
Ocena:
0

@Adam

To dlatego, że ja specyficznie czytam książki. Jak ktoś mnie zaskoczy to się cieszę i mówię łał ale super patent. Jak uda mi się odgadnąć wcześniej o co chodzi to się cieszę i mówię łał ale jestem sprytny ;).

Wiem, że kilka osób zaskoczyłem. Zastanowię się nad tą kwestią. Jeśli to aż tak psuje niektórym zabawę.

@Henryk

Dzięki, że na ciebie zawsze można liczyć. Poprawiłem elementy, które wskazałeś. Układ z Finką mam taki, że sprawdza głównie interpunkcje. Wygląda to tak, że ja sprawdzam tekst najpierw. Potem ona w trybie recenzji. A potem ja staram się uczyć na wszystkich błędach, które popełniłem.

@von Trupka

Dzięki za analizę tekstu. Przyda się patent z przejściem między scenami.

05-06-2018 11:52

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.