» Blog » Wszystko jest w naszych głowach.
03-09-2016 13:23

Wszystko jest w naszych głowach.

W działach: RPG | Odsłony: 671

Uwielbiam Cyberpunka 2020. Ale czy na pewno? Czytałem przecież podręcznik i wiele rzeczy, które tam znalazłem ni w ząb mi nie odpowiadają. Nie, tak naprawdę Cyber podoba mi się, bo poprowadził mi go świetny mistrz gry na studiach. Do dzisiaj pamiętam te sesje i dlatego w mojej głowie ten system jest jednym z najlepszych.

Jeden z moich graczy nie znosi cybera. Do tego stopnia, że jak chciałem sobie kupić Interface Zero, stwierdził, że na pewno w to nie zagra i przekabacił na swoją stronę całą resztę graczy. Zapytacie czy mu się nie podobają wszczepy? Nie, na sesjach w Gasnące Słońca gra cyborgiem. Dołująca atmosfera? Po części. Ale tak naprawdę Cyber mu się nie podoba bo grał w niego z innym mistrzem gry. Tamten prowadzący ciągle zmieniał koncepcje i grupa musiała co sesje robić nowe postacie co strasznie nie podobało się mojemu graczowi. W jego głowie Cyber = brak dobrej zabawy.

Uwielbiam Wilkołaka: Apokalipsę. To był mój drugi system zaraz po Warhammerze 1ed. To na nim zdobywałem pierwsze szlify jako mistrz gry. To z nim wiąże się wiele przyjemnych wspomnień. Wiele dni wakacji spędzonych na sesjach. Tymczasem Apokalipsa była przez wielu Wodziarzy uważana jako najsłabszy system Świata Mroku. Nie było tam ani cierrrrrpienia Wampira. Ani intelektualnej rozkminy Maga. To w mojej głowie  Wilkołak oznacza świetną zabawę.

Jakiś czas temu chciałem sobie kupić coś z Nowego Woda. Najchętniej Wilkołak: odrzuceni. Niestety jeden z graczy zawetował granie wilkołakami i stanęło na wampirze. Dlaczego nie lubił wilkołaków? Czyżby uważał granie tymi stworzeniami za furry i go to odpychało? Nie, kotołakiem by chętnie  zagrał. Powód jest taki, że ów gracz kiedyś grał u mnie. Właśnie wtedy gdy zdobywałem pierwsze szlify w prowadzeniu. Podczas kampanii strasznie zżył się ze swoją postacią a ja ją według niego niesprawiedliwie zabiłem. W jego głowie granie wilkołakiem skojarzyło się z brakiem zabawy.

Według mnie te wszystkie preferencje są tylko w naszych głowach. Można je spokojnie zmieniać.

Kiedyś nie znosiłem D&D. Wydawało mi się, że to najnudniejszy system jaki powstał. Podczas sesji nasze postacie podróżowały od punktu A do B i zabijały wszystko co pojawiało się na ich drodze. Żadnej fabuły. Żadnej intrygi. Żadnego odgrywania postaci. Tylko łup łup łup. Nuda była tak wielka, że pewnego dnia w połowie sesji po prostu odszedłem zniesmaczony od stołu.

I wtedy pojawiła się teoria GNS. Mówiąca, że po prostu istnieją różne cele dla których ludzie grają. Po niej zrozumiałem, że to nie D&D było nudne, tylko moje oczekiwania co do sesji niewłaściwe. To tak jakbym szedł na film Kac Vegas z oczekiwaniem że obejrzę psychologiczny dramat obyczajowy. Więc zmieniłem to co w mojej głowie. Oczekiwania. I zacząłem grać z przyjemnością tłukąc potwory i robiąc rozróby moim barbarzyńcą.

Nudziły mnie kampanie. Po co prowadzić tasiemce, jak można znaleźć coś nowego i z entuzjazmem rozpakować świeżą zabawkę, poprowadzić ją przez chwilę a potem znaleźć następną. Jednak gracze chcieli czegoś innego. A mi się wydaje, że jednak Mistrz Gry powinien działać w służbie graczy, więc się dostosowałem. Poprowadziłem kilka kampanii. Teraz od lat prowadzę Grę o Tron na zmutowanym Fate. Gracze są wniebowzięci. Ja trochę psioczę, ale wiem, że opór jest tylko w mojej głowie. I że na sesji mogę się bawić tak samo jak przy nowym systemie. Wiem, bo nie dawno zaczęliśmy grać w coś nowego i było fajnie i w ogóle ale nie jakoś super lepiej.

Wszystko jest w naszych głowach. Może kiedyś Anioł Gniewu zamiast głosić chwałę Warhammera, zacznie wysławiać Savage Worldsy.

Komentarze


Eliash
   
Ocena:
+2

Ciężko się nie zgodzić, że bardzo znaczna część opinii człowieka o systemie wynika z tego jakie ma doświadczenia z sesji w dany tytuł. Ale to nie jest wszystko, bo niektóre gry są po prostu same w sobie bardzo kiepskie albo też i bardzo dobre. Raczej nie bez powodu ludzie wychwalają Warhammera/SW, a Charakternik jest obiektem kpin (o ile ktokolwiek jeszcze o nim pamięta).

03-09-2016 16:16
Johny
   
Ocena:
+2

Wiesz taki Anioł raczej krytykuje SW a na Facebooku jest konto "Granie w Warhammera świadczy o brakach w rozumowaniu" czy jakoś tak.

Charakternik jest przypadkiem skrajnym. Tak jak torturowanie każdy go uzna za zło. Choć założę się, że gdyby to był nasz pierwszy RPG z powodu braku innych, to pewnie inaczej byśmy na niego patrzyli. Ja na przykład z tego co słyszałem o mechanice Kryształów Czasu nie mam ochoty się z nią zapoznawać. A są tacy co wspominają ją z sentymentem.

W każdym razie, skoro to wszystko jest takie subiektywne, to może warto odłożyć na bok swoje uprzedzenia i spróbować tych "nielubianych systemów"? Kto mi poprowadzi Kryształy ;)?

03-09-2016 16:39
Kaworu92
   
Ocena:
+3

Dlaczego nie lubił wilkołaków? Czyżby uważał granie tymi stworzeniami za furry i go to odpychało?

Ale furry fajne są :D 

A Charakternika nawet nie pamiętam xD LULZ xD To był niezły skok na kasę xD

A wracając do treści notki - no nie wiem. Są systemy które lubię i takie, których nie lubię, a mam za sobą relatywnie mało sesji RPG (wszystkie to PBF). Więc myślę (przynajmniej tak to wygląda z mojej perspektywy) że jednak systemy są ważniejsze od doświadczeń z nimi.

03-09-2016 16:40
FATE3.0
   
Ocena:
0

Myślę że opisana sytuacja to jest część prawdy- jest jeszcze druga i ważniejsza sprawa w RPG , którą nazywamy "bycie na tej samej stronie" .Nie oszukujmy się, większość graczy nabiera ochoty na granie pod wpływem fajnego serialu, książki czy gry komputerowej.Ktoś powie że to nic dziwnego-niemniej rzadko kiedy każdy aktualnie "jara się" dokładnie tą samą scenerią i motywami.Jeśli dodamy do tego problemy z umówieniem się na regularne granie (w końcu nikt nie chce jako pierwszy ustąpić,każdy chce grać wtedy kiedy nie ma nic lepszego do roboty co znowu przekłada się na dziwaczne sytuacje w stylu jedna sesja na miesiąc) to otrzymujemy obraz zgniłego kompromisu w którym wybieramy nie grę do zagrania,tylko taką która nas najmniej razi.Co jest klasycznym przyczynkiem do tradycyjnych czterosesyjnych kampanii które zdychają bo kompromis był wyjściem mniej atrakcyjnym niż niespodziewana wolna chata dziewczyny czy spontaniczny wypad nad morze. Powinieneś sprawdzić OPie czy to tylko kwestia złych doświadczeń czy raczej innych preferowanych przez graczy realiów.

03-09-2016 16:46
Bakcyl
   
Ocena:
+1

Zgodzę się tu z Kaworu (mrr!). Sentyment można mieć, ale jednak obiektywne spojrzenie jest ważniejsze. Co z tego, że Neuroshimę lubię (nawet bardziej niż Fallouta), skoro walka wręcz w niej nie istnieje, bo jest tak skopana, że lepiej uznać ją za niebyłą.

Z drugiej strony, co z tego, że jakiś MG spieprzy mi sesję? To nie znaczy, że mam od razu znielubić system. Równie dobrze mógłbym zagrać w jakiegoś moda do gry X i stwierdzić, że gra X jest beznadziejna, bo mod był słaby.

03-09-2016 16:56
Z Enterprise
    Bardzo celna uwaga, Johny
Ocena:
+3
Ogólnie zgadzam się z wpisem Johnego w całości - myśmy chyba ponad dekadę tłukli w autorską autorkę kolegi, tylko dlatego że była "nasza" i pasowała mechanicznie do naszego stylu grania (albo myśmy go dostosowali do niej, trudno dziś obiektywnie stwierdzić). W każdym razie mieliśmy w glowach, że jest fajnie i było.
W Warhammera, Cyberpunka, ZC czy Wampira grałem z fajnymi graczami i fajnym MG. Więc mam z nich ciepłe wspomnienia.
Pomimo "suchej" sympatii do Savage Worlds nie udało mi się zagrać z satysfakcją w tenże system - zawinili gracze/MG? A może przygody były kiepskie? Nie wiem, ale zapał uciekł, choć kumple od staroci, grający w innym składzie polubili i się przesiedli całkowicie.
Zgodzę się też z F3.0 - tutaj jednak winię rynek za wybór jaki mamy w dzisiejszych czasach. Zarówno w kwestii zajawek jak i systemów. Kiedyś nasza ekipa oglądala symultanicznie i z oddaniem Archiwum X, więc na hasło ZC1990 był las rąk. ale niewiele więcej bylo w TV. Dziś jeden spamuje Wikingami i GoTem, drugi się wkręcił w Blacklist, Dextery i inne Breaking Bad, trzeci odkrył ostatnio anime, a ja wracam do starych seriali SF. I zagraj tu tak by wszyscy byli szczęśliwi.
Już o żonach matkach i kochankach nie wspomnę.
03-09-2016 19:04
Johny
   
Ocena:
0

Kaworu

Dzięki za twoją opinię. Rozumiem, że ty bardziej starasz się oceniać systemy "racjonalnie"?

Bakcyl

Ale czy to, że walka jest skopana w Neuro sprawia, że w nią nie grasz "bo obiektywnie system skopany"? Czy może w ogóle ci to nie przeszkadza? Ja na przykład uważam, że Gasnące Słońca są jedną z najlepszych gier wszechczasów ze względu na setting. Mechaniki tej gry nie trawię, ale ciągle wracam do tego uniwersum używając innych systemów.

Jeśli chodzi o to czy MG może ci obrzydzić system dobrze to słyszeć, że ciebie to nie dotyczy. Z mojej perspektywy ludźmi bardziej kierują emocje niż obiektywny intelekt. Zdarzyło mi się na przykład że straciłem gracza w Legendach 5 Kręgów, bo jego postać zginęła na sesji. To była pierwsza postać jaką stracił i tak go to wstrząsnęło, że po prostu zrezygnował z systemu.

Fate 3.0

Bardzo cenne spostrzeżenia. U nas występuje coś takiego. Na przykład gracze lubią światy heroiczne a ja bardziej stonowane. Myślę jednak, że to też zależy od człowieka. Są tacy, którzy muszą postawić na swoim. A są tacy z którymi można się dogadać. I masz też rację, że czasami kompromis boli. Nie zawsze. Ale na przykład z tym Wampirem poprowadziłem jedną sesję i w sumie zastanawiam się czy go nie sprzedać.

Co do przykładu z Cyberem i Wilkiem, to były na pewno doświadczenia. Gracze mieli za sobą bardzo dużo sesji w te systemy.

Z

Pełna zgoda.

03-09-2016 19:32
Kaworu92
   
Ocena:
0

Johny: może nie tyle "racjonalnie" (bo myślę, że wszyscy mamy swoje gusta i guściki) co raczej poprzez to co napisano w podręcznikach a nie to, co może się wydarzyć na sesji lub wydarzyło :)

03-09-2016 20:05
Kanibal77
   
Ocena:
+1

@ FATE3.0

Co jest klasycznym przyczynkiem do tradycyjnych czterosesyjnych kampanii które zdychają bo kompromis był wyjściem mniej atrakcyjnym niż niespodziewana wolna chata dziewczyny

To zwołuje się ziomków i robi całonocną sesję u dziewczyny na chacie. Jak sie nie wkręci, to nawet lepiej, będzie miał kto robić kanapki, czy skakać o 2 w nocy na stację po red bulle, czipsy i piwo. Znaczy, wróć! Sesja jest święta i nie można na niej pić alko! 

Znaczy tak mi się wydaje, że tak można zrobić byłoby, bo pewności nie mam, bo nigdy nie miałem dziewczyny.

@Zaraz

 Co z tego, że Neuroshimę lubię (nawet bardziej niż Fallouta), skoro walka wręcz w niej nie istnieje, bo jest tak skopana, że lepiej uznać ją za niebyłą.

Ta, bo za to strzelanie z pukawek wcale nie jest w neuroszmirze skopane. Wcale, a wcale.

@Johny

Ja na przykład uważam, że Gasnące Słońca są jedną z najlepszych gier wszechczasów ze względu na setting. Mechaniki tej gry nie trawię, ale ciągle wracam do tego uniwersum używając innych systemów.

Ja mam odwrotnie. Nic mnie nie irytuje tak jak kucyki pony kosmici, przytulaste misie pysie kosmici, kosmici ptaki, gdzie wojownik ma dzióbek orła, handlarz słowika, a menel sępa, oczywiście dobrych i złych elfików też zabraknąć nie mogło. Zrzyna z czterdziestki przerobiona na amerykańską pop politpoprawność. Opresyjny, ciemniacki, nietolerancyjny kościół musi być wprost określony jako taki, bo jeszcze by ludki zapomnieli jak ważną wartością jest tolerancja i otwartość na różnorodność.

Za to mechanikę ma toto całkiem w porządku uważam. 

 

03-09-2016 20:37
Johny
   
Ocena:
0

Kaworu

Rozumiem. Może dlatego, że mało grasz? Im więcej grania tym więcej emocji, które mogą zmienić twoją opinię. Nie jestem zmotoryzowany, ale przypuszczam, że właściciele samochodów mają podobnie. Z jednej strony czytają te katalogi z nowoczesnymi furami a z drugiej darzą sentymentem pierwsze auto.

Kanibal

Kwestia doświadczeń :). Ja nie interesowałem się bitewniakami, więc szał na Warhammera 40000 mnie ominął. Dlatego Gasnące jest dla mnie łał. Gdyby nie to, może ramię w ramię z Aniołem sławiłbym czterdziestkę ;). Nie widzę tego by w Gasnących była zbyt duża poprawność polityczna. Rasizm, ksenofobia terroryzm są tam na porządku dziennym. Zresztą mnie poprawność nie przeszkadza, więc może nie jestem na nią wyczulony. Jeśli chodzi o kościół to dobry Amalteanin bądź członek Eskatoników o otwartym umyśle to moje ulubione postacie. No i jeszcze szalony Hezyhata ;P.   Ciekawie było przeczytać, jak ty odbierasz ten świat.

03-09-2016 20:59
Kaworu92
   
Ocena:
+1

Opresyjny, ciemniacki, nietolerancyjny kościół musi być wprost określony jako taki, bo jeszcze by ludki zapomnieli jak ważną wartością jest tolerancja i otwartość na różnorodność.

No nie wiem, ci ezoteryczni i uzdrowiciele zawsze mi się bardzo podobali :P :) Ale fakt, że główny odłam niezbyt przyjemny.

Johny: No możliwe, nie wiem, moje zainteresowania w RPG są raczej teoretyczne niż praktyczne :) :P

03-09-2016 21:01
TO~
   
Ocena:
+2

Są systemy które lubię i takie, których nie lubię

Nagrodę za myśl millenium uznaję za przyznaną.

04-09-2016 01:58
Bakcyl
   
Ocena:
0

Ale czy to, że walka jest skopana w Neuro sprawia, że w nią nie grasz "bo obiektywnie system skopany"? Czy może w ogóle ci to nie przeszkadza? Ja na przykład uważam, że Gasnące Słońca są jedną z najlepszych gier wszechczasów ze względu na setting. Mechaniki tej gry nie trawię, ale ciągle wracam do tego uniwersum używając innych systemów.

 

Skoro uznaje walkę za skopaną, to jak ma mi nie przeszkadzać? Sam sobie odpowiedziałeś. WFRP 2ed też jest w wielu miejscach skopana, więc gram w ten system inaczej, bo nie będę tolerował głupiej mechaniki i skakania  po profesjach.

 

Jak coś mi się nie podoba, to po prostu to zmieniam.

04-09-2016 03:49
Anioł Gniewu
   
Ocena:
0

Taki Anioł za żadne skarby nie wygłosi peanów na czesc Savage Worlds bo to nie zaden system RPG tylko mechaniczny szkieletor. Dobry do wszystkiego czyli do niczego. Poza tym szkoda mu czasu na przyswajanie nowych systemów skoro warhammmer/warhammer 40k oferuja nieskonczone bogactwo przygod i motywów. A tematyka furry lgbt albo innych dziwactw jest mu obojętna...

04-09-2016 09:21
Kanibal77
   
Ocena:
+1

@ Johny, Kaworu

No, owszem nietolerancja i fanatyzm występują i są one jaskrawo przeciwstawione tym łagodniejszym mistyczno-intelektualnym odłamom kościoła w GS. Tzn. opis w podręczniku nie pozostawia najmniejszej wątpliwości po czyjej stronie leży słuszność. Macie rację, oczywiście, że to kwestia gustu, ale mnie osobiście irytuje nachalne wskazywanie mi kto ma rację, a kto nie.

Dla mnie odbiór sesji, to właśnie 50/50 setting i prowadzący oraz współgracze. Ale, żebym dał jakąkolwiek szansę systemowi przede wszystkim świat przedstawiony musi mi odpowiadać. Mój kumpel jest dobrym mg, ale kiedy prowadził GS albo klimaty gangsterskie ala prohibicja zwyczajnie nie przychodziłem na sesje, stwierdzając że psułbym wszystkim zabawę, samemu męcząc się przeokrutnie.   

04-09-2016 09:22
Olórin
   
Ocena:
+1
Świetny wpis. Niechęć do konkretnych systemów budują też stereotypy. Warto je jednak przełamywać.
05-09-2016 09:17
Vukodlak
   
Ocena:
+6

Nic mnie nie irytuje tak jak kucyki pony kosmici, przytulaste misie pysie kosmici, kosmici ptaki, gdzie wojownik ma dzióbek orła, handlarz słowika, a menel sępa, oczywiście dobrych i złych elfików też zabraknąć nie mogło. Zrzyna z czterdziestki przerobiona na amerykańską pop politpoprawność. Opresyjny, ciemniacki, nietolerancyjny kościół musi być wprost określony jako taki, bo jeszcze by ludki zapomnieli jak ważną wartością jest tolerancja i otwartość na różnorodność.​

To jest prawdopodobnie najbardziej chybiona, nieprawdziwa i krzywdząca opinia na temat Gasnących Słońc, jaka kiedykolwiek została opublikowana w internecie. Jeśli już, to czystą zrzyną z czterdziestki są Mutant Chronicles, z tą różnicą, że MC są sensowne i działają, zaś WH40k zapada się pod ciężarem bezsensownego grimdarku i niegrywalnego świata. Fading Suns to prawdopodobnie jeden z najmądrzejszych i najsensowniej napisanych settingów, całkowicie po przeciwnej stronie "amerykańskiej pop politporawności, wedle której tylko jedna strona ma rację, a reszta jest zła do szpiku kości. Twoja opinia to chyba jakiś efekt przejrzenia podstawki 2k10 lat temu i zamglonych wspomnień, bo nie ma tam żadnej politpoprawności i walenia po łbie tolerancją i otwartością. GSy mają właśnie wiarygodne, żywe frakcje, w których każda ma swoje racje, ale każda popełnia duże błędy i kościół nie jest tutaj wyjątkiem. Gdybyś zechciał wgryźć się głębiej w system, to mógłbyś zobaczyć, że miłosierni Amalteanie i Eskatonicy o otwartych i tolerancyjnych umysłach często nieświadomie sprowadzają na świat wiele zła, przed czym chroni właśnie tylko opresyjna, nietolerancyjna zaściankowość Ortodoksji i fanatyzm Avestian. Prawdopodobnie jedyną ewidentnie złą frakcją (poza demonami z Qlippothów i antynomistami) są tam Decadosi aka Harkonnenowie, bo nawet symbionty mają swoje racje.

@Johny

Preferencje to jedno, ale Twoje przykłady są raczej spod znaku "zły dotyk MG boli przez całe życie". Generalnie nie przekreśla to tezy notki. Też znam graczy, którzy nie zagrają nigdy w Star Wars albo Travellera, "bo to trudne sf i ja nie lubię", a nigdy nie spróbowali. Pomijam już fakt, że Star Wars z sf nie ma praktycznie nic wspólnego. Czasami można gracza okłamać i bezczelnie zapodać mu takie tematy na sesji, a potem wypunktować jak to ładnie bawił się motywem x i y, choć zawsze wył i krzyczał, że on tego robić nie będzie, bo nudne, trudne, whateva. Ostatnio gram z gościem, który niby nie chce lawirować w polityce i mieszać społecznie, ale jak wszedł w małą wieś w Middenlandzie i zaczął kręcić lody z miejscowymi banitami, kapłankami Shallyi, drwalami i niziołkiem mafiozem, to aż się dymiło. Teraz spiskuje z lokalnym baronem i formuje oddział najmitów. Powolutku, punkt po punkcie i ludziom otwierają się oczy. Tylko tak się nie da zrobić ze wszystkim - nikomu nie poprowadzisz potajemnie Wilkołaka tak, żeby się nie połapali. Preferencje można zmienić, ale nie jestem przekonany, że da się to robić łatwo. Jeśli ktoś jest już na 100% ustawiony na długie, mocno narracyjne kampanie z silnym wątkiem fabularnym, wieloma istotnymi BNami i głęboko przemyślanymi i długo robionymi postaciami graczy, to za wuja nie przekonasz go do sandboxa, gdzie postać może ginąć co dwie sesje, zaś proces jej tworzenia to 6 rzutów 3k6 i wybór klasy + imię. Faktem jest też, ze stereotypy mocno mieszają, a erpegowcy wcale nie są tak otwartą na zmiany i eksperymentu grupą, jakby się mogło wydawać.

05-09-2016 20:20
Johny
   
Ocena:
0

Olórin

Zgadzam się z tobą, że stereotypy też pełnią ważną rolę a nie zawsze są prawdziwe. Stereotypowy Wampir: Maskarada to cierrrrrpienie. U nas w tym systemie wszyscy rzucali samochodami i byli bardziej podobni do X Manów niż postaci z personal horroru.

Vukodlak

Dzięki za twój post. Jest taki kawał: ilu psychologów potrzeba, żeby zmienić żarówkę? Jeden, pod warunkiem, że żarówka tego chce. Zmienić kogoś preferencje rpgowe jest strasznie trudno (przynajmniej patrząc po mojej stałej drużynie). Pomyślałem, że jeśli ktoś sobie uświadomi, że te wszystkie chcenia to stereotypy, przeszli MG i tym podobne efemerydy, wtedy będzie mu łatwiej SAMEMU stwierdzić że może spróbuje czegoś nowego.

W sumie trochę naiwnie. Bo moi gracze sobie zdają z tego sprawę a i tak ciężko zmieniają zdanie.

05-09-2016 23:23
fajersztorm
   
Ocena:
+1

@Johny 

Fajna notka. Pokazuje że nie trzeba napisać 100 stron maszynopisu by stworzyć wpis warty uwagi, poruszający i ciekawy (a nie na siłę kontrowersyjny) problem.

Notka

Moim zdaniem wiele też zależy od znajomości systemu przez gracza. Często zauważam że osoby mówiące że nie będą w coś grać bo ktoś im to źle prowadził to ludzie którzy nie znają dobrze danego systemu. Na ogół ich wiedza opiera się na opowieściach mg o danym systemie co oni uważają za wystarczające. Nie ukrywam że prawdopodobnie na podstawie posiadanych przez nich informacji myślał bym tak samo...tyle że ja zawsze muszę wiedzieć więcej :) więc czytam opis śwata z podręcznika i nagle okazuje się że dany system jest świetny a jedynie prowadzący go nie rozumie. Nigdy nie skreślam gry ze względu na mechanikę. Zawsze można ją zmienić ale jeżeli świat gry jest słaby to już nic nie uratuje danej gry.

Gasnące Słońca

Jest to jeden z najlepszych systemów w jakie grałem zarówno pod kątem świata jak i mechaniki. Możliwości jakie oferuje są niesamowite. Oczywiście wcale to nie znaczy że musi się wszystkim podobać. Nie dawno kupiłem Dark Heresy 2. Pomimo iż jest to dobry system bardzo daleko mu do GS. Mam wrażenie że mógłby być dodatkiem do GS. Pamiętam też moją reakcję przed pierwszą sesją GS w moim życiu. Na podstawie tłumaczeń mg bardziej się zniechęciłem niż zachęciłem. Na szczęście jednak zagrałem. 

 

 

 

06-09-2016 16:19
Johny
   
Ocena:
0

@fajersztorm

Masz rację, że czytanie podręcznika może pomóc. Ale jest to miecz obosieczny. Czasem MG może wycisnąć z systemu coś naprawdę fajnego POMIMO tego, że na papierze dany tytuł graczom mógłby się nie spodobać.

Weźmy tego Wilkołaka. Na papierze właśnie nadchodzi apokalipsa, ostatnie dni, bitwa jest już właściwie przegrana. Moi gracze nie lubią beznadziejnych systemów. Tymczasem, zanim zabiłem ich postacie, świetnie się bawili. Między innymi dlatego, że na sesjach nie podkreślałem tego mroczniejszego aspektu systemu.

Poza tym mam w drużynie czytacza. Który jest najbardziej krytycznym osobnikiem. I bardzo często robi veto na systemy właśnie dlatego, że je przeczytał. Gdyby tego nie zrobił, to zagrałby chociaż raz a wtedy ja jako MG mógłbym sesją go przekonać do danego świata.

Także dobre spostrzeżenie. Na przykład ja im lepiej coś poznaje tym lepiej jestem do tego nastawiony. Ale jest to miecz obosieczny.

07-09-2016 15:21

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.