Finał kampanii kupieckiej
W działach: rpg | Odsłony: 454Kampania kupiecka mojego autorstwa, w której gracze mieli handlować, podróżować, negocjować i szukać innowacyjnych rozwiązań (a gdzieś tam przy okazji razem z mg łyknąć trochę wiedzy z ekonomii) okazała się najkrwawszą spośród moich kampanii... Skończyła się na 2. sesji śmiercią 2/3 drużyny. Jest w tym coś pięknego jak gracze potrafią odwrócić pomysły mg do góry nogami XD
Jeden z graczy nawiązał intratny kontakt z członkiem półświatka. Umówiona została transakcja sprzedaży ziół odurzających. Gracz (zwany dalej A), asekurując się przed zasadzką wziął do obstawy drugiego gracza (B), a że ten był elfem a interes miał zostać przeprowadzony w szemranej dzielnicy, doszło do typowej zaczepki miejscowych oprychów. Dzięki zdecydowanej i siłowej interwencji A, opryszki zostali wklepani (lub uciekli). Lecz jeden z powalonych, zaczął się rozpaczliwie bronić, kiedy zwycięscy dobrali się do jego sakiewki (zawartość 11 gorszy). Krzyknął przy tym "czy wiecie kim ja k... jestem?! do północy jesteście trupami!" Te słowa rozsierdziły A i poderżnął on oprychowi gardło. Potem A i B dokonali wspomnianej transakcji, co dało niestety lokalsom czas na skrzyknięcie się ("wiara! obce frajery załatwiły nam ziomka!") Kiedy A i B wyszli z powrotem na ulicę ich oczom ukazało się 12 oprychów, niektórzy zbrojni w noże i pałki. Można było próbować uciec, lecz A postanowił mężnie stawić im czoła a B, że nie należał do tych, co opuszczają towarzyszy...